wtorek

Nikola Wierzchowska


Wszystko zaczęło się 6 grudnia 2008 roku w nocy.



Nikolcie bardzo zaczął boleć brzuszek, bóle stawały się coraz silniejsze. Malutka płakała i krzyczała z bólu. Bez chwili zastanowienia udaliśmy się na nocny dyżur do przychodni, która mieści się na ulicy Hipotecznej w Lublinie. Zaspana Pani doktor po dokładnym zbadaniu brzuszka, stwierdziła że dziecko ma kolkę, przepisując receptę na te dolegliwości. Lek niestety nie uśmierzył bólu, a wręcz przeciwnie, bóle stały się coraz silniejsze. Chwilę później znaleźliśmy się w szpitalu przy ul. Al. Kraśnickiej i zostałam z Niunią przyjęta na Oddział. Lekarze stwierdzili anemie i zapalenie gardełka. Na oddziale w pierwszej dobie Nikusia zagorączkowała, więc rozpoczęto antybiotykoterapię, po czym wykonano usg brzuszka i okazało się, że nasze Kochane Maleństwo ma guza…. ogromnego guza w jamie brzusznej.

To był 8 grudzień pamiętam tylko tyle, że nasze życie juz nie było życiem, po prostu nasz świat się zawalił. Wynik badania brzmiał dla nas jak wyrok, guz o wymiarach 5x6 cm z licznymi zwapnieniami. Nie wiedzieliśmy wtedy, że to dopiero wierzchołek góry złych wiadomości jakie usłyszymy.

W kolejnych dniach wykonano badanie tomografem komputerowym, w znieczuleniu ogólnym. Nikolka bardzo wysoko gorączkowała z rzutami do 39.5st.C.

11 grudnia natychmiast przewieźli nas do dalszego leczenia do Kliniki Hematologii i Onkologii Dziecięcej DSK w Lublinie. Tam od razu podali krew naszej Kruszynce. W następnej dobie pobrali jej w znieczuleniu ogólnym próbkę szpiku kostnego, oraz ponownie wykonano usg j. brzusznej. Ten dzień to najgorszy dzień w naszym życiu, oddalibyśmy wszystko, aby nigdy go nie było…usłyszeliśmy pełną diagnozę. Diagnozę, która całkowicie odebrała nam resztki nadziei, że to może być coś niegroźnego. Pan doktor powiedział nam, że nasza córka ma bardzo złośliwy nowotwór Neuroblastoma z przerzutami do szpiku kostnego. Myślałam, że umrę z rozpaczy. Całą sobą krzyczałam setki razy wewnątrz siebie: dlaczego My? Dlaczego nasze maleńkie niewinne dzieciątko? Czym ona sobie zasłużyła? I setki innych pytań…… na które do dnia dzisiejszego nie znamy odpowiedzi. Jedno jest pewne nie damy się tej chorobie. Będziemy z całych sił WALCZYĆ. Nasza córeczka musi wyzdrowieć!!!!!

Nikolcia nie czuła się najlepiej gorączkowała, nie miała już takiego apetytu, jak wcześniej. Lekarze zrobili naszej kruszynce cały szereg badan. Kilka dni później, lekarz prowadzący postanowił, że 15 grudnia zostanie jej założony centralny cewnik dożylny, na bloku operacyjnym. Po założeniu cewnika w kolejnej dobie 16 grudnia rozpoczęto 1 blok chemioterapii. Chemia trwała 3 dni, niestety córeczka nie zniosła jej dobrze. Pojawiły się wysoka gorączka, wymioty, biegunka. Nie miała siły się bawić, śmiać. Po prostu leciała mi z rąk! Bardzo schudła. To było straszne, a ja czułam się okropnie patrząc na cierpienie mojego dziecka i nie mogąc jej pomóc. Po malutku Nikolcia dochodziła do siebie, wymioty ustąpiły, biegunka również a wyniki były na tyle stabilne, że mogliśmy wyjść do domu na tygodniową przepustkę. 5 stycznia wróciliśmy do Szpitala na II blok chemioterapii oraz na scyntografie MIBG kości. Chemioterapię przeszła w miarę dobrze. Niestety po badaniu scyntografii kości przyszła kolejna bardzo smutna i zła wiadomość, okazało się, że są przerzuty to kości. Po raz kolejny runął nasz świat. Nie będę pisać co wtedy poczułam, bo każdy sobie wyobraża co czują rodzice chorego dziecka. III blok chemioterapii był również fatalny. Bardzo silne wymioty, biegunka, brak apetytu, złe samopoczucie, bezsilność, utrata wagi…. i kilka dni przepustki. 18 lutego Nikolka, wróciła do szpitala aby w swoje pierwsze urodziny rozpocząć kolejny blok chemioterapii.



Nikolka jest naszym pierwszym i jedynym dzieckiem. Jest całym naszym światem! Dokładnie pamiętam jaka byłam szczęśliwa z faktu, że zostanę mamą. Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży nasze życie nabrało kolorów. Wyobrażaliśmy sobie jak będziemy kochać nasze dziecko, że będzie z nami szczęśliwe, a my otoczymy je wielką miłością, mieliśmy głowy pełne marzeń i planów i naiwną jak się okazało życiową pewność, że uda nam się uchronić nasze ukochane dziecko przed wszystkim co złe.

Życie szybko zmieniło nasze patrzenie na świat, przyszłość. Już wiemy co to bezradność i niemoc z jaką musimy patrzeć na cierpienia Nikoli. Nie tak to miało być……nie tak.



Jeżeli weszliście na tą stronę i poznaliście historię Nikoli proszę zostańcie z nami i pomóżcie. Nasza bezgraniczna miłość nie wystarczą do wygranej…potrzebujemy też pomocy innych ludzi.

15.04.2009 JANÓW LUBELSKI - ODDAJ KREW NA NIKOLKI! Szczegóły w zakładce Krew dla Nikolki.
Nikola 18 lutego 2009 roku skończyła roczek. W dzień swoich pierwszych urodzin wróciła do szpitala, aby rozpocząć kolejny blok chemioterapii.
W grudniu 2008 roku u Nikolki zdiagnozowano Neuroblastome IV stopnia z przerzutami.
Prosimy przeczytaj historię Nikolki i pomóż jej w walce o życie!

Strona Nikolki:
http://www.nikolawierzchowska.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Powered By Blogger